W atmosferze rosnącego napięcia wobec zbliżającego się EURO 2012 i sensacyjnych doniesień na temat autostrad, składów reprezentacji itd. umyka uwadze opinii publicznej pomijana przez media (nieświadomie?) sprawa niezwykłej wagi, jaką jest przygotowywanie do wprowadzenia jednolitego patentu europejskiego. Prace nad zasadami jego działania w strukturach europejskich dobiegają końca, a okazuje się, że projekt nie był w Polsce konsultowany ani z przedsiębiorcami reprezentowanymi przez PKPP Lewiatan i Business Center Club, ani z ekspertami, czyli z Izbą Rzeczników Patentowych. Zorientowani w sprawie twierdzą, że niedawna sprawa ACTA to nic w porównaniu z zagrożeniami, jakie niesie europejski patent dla rodzimego biznesu. Podstawowe kwestie uderzające w polskich przedsiębiorców to:konieczność zgłoszenia patentu w języku angielskim, niemieckim lub francuskim, konieczność badania stanu techniki nie tylko w Polsce, ale na terenie wszystkich krajów Europy, ryzyko prowadzenia sporów sądowych związanych z patentem i jego ochroną poza Polską. Nie dość, że mamy – niestety – bardzo niski poziom wynalazczości, to przygotowane do wdrożenia rozwiązania faworyzujące międzynarodowe koncerny skutecznie zniechęcą do angażowania się w sprawy wynalazczości polskie firmy. Czy o to chodzi? Przy okazji warto dodać, że koszty uzyskania patentów w Unii są obecnie nawet dziesięciokrotnie wyższe niż w USA. Bez komentarza.