Nasz ulubiony program wsparcia inwestorów czyli Polska Strefa Inwestycji (PSI) ma doczekać się niebawem kolejnej nowelizacji. Czy rzeczywiście korekta przepisów poprawi i ułatwi decyzje o inwestycjach, za które nagrodą ma być ulga w podatku PIT/CIT?  Co można zrobić lepiej, a co sprawiedliwiej?

Finanse dla Firm – 82 decyzje o wsparciu w ramach PSI i SSE, wartość inwestycji 3,2 mld zł.

Póki co tylko wybrańcy dostąpili zaszczytu poznania szczegółów, które we fragmentach podał niedawno Puls Biznesu, tym niemniej jest kilka kwestii, które zasługują na pochwałę. Niestety jest też tak, że zaniechano wdrożenia przy okazji paru innych postulowanych przez różnorodne środowiska biznesowe zmian, o które aż się prosi wobec tego, w jak trudnych  okolicznościach biznesowych przychodzi nam działać, a których już nam się nie chce przywoływać, bo jakie te okoliczności są, każdy widzi. Jeden ze znakomitych amerykańskich finansistów zadedykował niedawno rządowi na obecne czasy następującą terapię: „Trzeba się zastanowić, co zrobić, żeby więcej ludzi pracowało, produkowało, budowało, tak aby wytwarzać więcej dóbr i redukować inflację. Rozwiązaniem jest usuwanie barier regulacyjnych i podatkowych.” Tyle w temacie. Bariery podatkowe usuwa już Polski (nie)Ład, zobaczmy, jak ministrowie poradzą sobie z usuwaniem barier regulacyjnych w Polskiej Strefie Inwestycji.

Tu miejsce na ciekawostkę dotyczącą wiedzy organów skarbowych na temat PSI. Nasz prestiżowy Partner Biznesowy po zweryfikowaniu przez Finanse dla Firm dokumentacji inwestycji realizowanej w ramach PSI pod kątem zgodności z zasadami programu udał się był do naczelnika urzędu skarbowego w miejscowości X, aby uprzedzić o tym, że wskutek zakończenia realizacji projektu w ramach PSI przestanie płacić podatek dochodowy przez dobrych kilka lat. Żeby wszystko było jasne, to w miejscowości X jest od lat wielu obszar specjalnej strefy ekonomicznej, gdzie około 20 inwestorów korzysta z przywileju niepłacenia podatku dochodowego. Nasz Partner inwestycję zrealizował tymczasem w miejscu prowadzonej działalności i wcale nie na terenie SSE w X, do której to miejscowości ma ok. 25 km. Naczelnik spytał: Jakże to, przecież nie zainwestował pan tu w SSE, więc nie przysługuje wam żadna ulga podatkowa! Dopiero w dalszej rozmowie został uświadomiony, co to jest PSI i do czego służy.

Podobną (nie)wiedzę na temat PSI mają też niestety często przedsiębiorcy, a szkoda, bo ciągle jest to znakomita propozycja dla firm które wierzą, że kryzysom się nie damy, bo co, zamkniemy biznesy? Bzdura – show must go on! Wprawdzie pojawiła się wątła konkurencja dla PSI w postaci estońskiego CIT, co dzięki doradcom podatkowym przekierowało nieco zainteresowanie inwestorów z PSI na ten estoński wynalazek, ale idziemy o zakład, że niektórzy wrócą jak marnotrawni synowie, szczególnie wobec ciągle znacznego obszaru choćby rozmaitości interpretacyjnych dokonywanych wbrew przedsiębiorcom przez przedstawicieli jakże opresyjnego narodowego systemu podatkowego. Dla ciekawych szczegółów choćby link tu.

Najważniejsze zmiany w PSI na dobre:

  • obniżenie o 50 proc. progu wymaganych nakładów w przypadku reinwestycji małych i mikrofirm, bezterminowe utrzymanie tego przywileju dla firm dużych i MŚP (a nie tylko do końca br.),
  • możliwość wliczania kosztów najmu nieruchomości do kosztów kwalifikowanych od momentu uzyskania decyzji o wsparciu, a nie zakończenia inwestycji,
  • możliwość zaliczania do kosztów kwalifikowanych wydatków na OZE (co jest też jednym z kryteriów jakościowych),
  • zmniejszenie do 4% (z 10%) udziału niepełnosprawnych w kryterium wykorzystania zasobów ludzkich dotyczące aktywizacji niepełnosprawnych.

Ważniejsze jest jednak to, czego nie zrobiono:

  • nie przywrócono jakże racjonalnej zwłaszcza w obecnej dobie rosnących cen możliwości przekroczenia wartości nakładów do 30% i zaliczenia tej nadwyżki do nakładów kwalifikowanych w ramach już wydanej do danego projektu decyzji o wsparciu,
  • nie wydłużono okresów, w których można korzystać z ulgi (obecnie 10, 12 i 15 lat), co byłoby uzasadnione wobec dużego prawdopodobieństwa zmniejszenia zyskowności przez firmy wobec znacznego wzrostu kosztów prowadzonej działalności (gaz, prąd, wzrost wynagrodzeń, koszty finansowe itd.),
  • nie uelastyczniono podejścia do kwestii utrzymania zatrudnienia wobec silnej tendencji do auto- i robotyzacji procesów,
  • nie zredukowano liczby i nie uproszczono kryteriów jakościowych w celu obniżenia warunków brzegowych dla inwestorów, zwłaszcza firm MŚP (wbrew pozorom przed poprzednią nowelizacją z grudnia 2021 kryteria jakościowe były bardziej przyjazne i co ważniejsze zero-jedynkowe w stosunku do obecnych).

Finanse dla Firm uważają, że niezależnie od powyższego pilnego doprecyzowania i uregulowania wymagają jeszcze wytyczne do kontroli kryteriów jakościowych. Istniejący  i stosowany w praktyce dokument pochodzi z epoki minister J. Emilewicz, natomiast kryteria jakościowe nowowprowadzone w grudniu 2021 r. nie doczekały się wytyczenia ścieżki ich zaliczenia. To bardzo ważna sprawa zupełnie pominięta przez organizatorów nowelizacji przeprowadzonej w grudniu 2021 r. jak i planowanej obecnie. Przygotowujemy właśnie pismo do MRiT w tej sprawie. Inny przykład to kwestia utrzymania miejsc pracy w ilości przekroczonej w stosunku do zadeklarowanej – zasada „pamiętajcie drogie dzieci, że wasze dobre uczynki będą kiedyś ukarane” obowiązuje. Podobnie nieracjonalne jest to, że tzw. okres trwałości projektu rozpoczyna się zgodnie z datą wskazaną w DoW, a nie w dacie faktycznego zakończenia realizacji inwestycji (tak było w epoce SSE), co jest niesprawiedliwe wobec pilnych inwestorów, którzy zakończyli inwestycję przed zadeklarowanym we wniosku terminie.

Warto też zauważyć, że w okazjonalnie toczących się sporach między inwestorami a fiskusem w kwestii odmiennego rozumienia istniejących przepisów WNI sądy administracyjne wytykają organom fiskusa – mówiąc potocznie – znaczną, niesprawiedliwą i nieuprawnioną nadgorliwość, m.in. poprzez powoływanie się na zapisy Objaśnień do WNI. A tymczasem wg sądów, cytuję: „takie objaśnienia nie są źródłem prawa powszechnie obowiązującego prawa, nie mogą modyfikować, uzupełniać lub w jakikolwiek inny sposób zmieniać przepisów stanowionego prawa podatkowego, którego źródłem są ustawy i rozporządzenia.”

O różnych innych kwestiach interpretacyjnych już nie będziemy wspominać, bo trudno nam dyskutować z opresyjnym podejściem urzędników fiskusa do przedsiębiorców utrwalanym przez lata, wywodzącym się z dziedzictwa ideologicznego rodem z marksizmu i leninizmu, gdzie przedsiębiorca był synonimem burżuja czyli w tym znaczeniu krwawego wyzyskiwacza.  Czy to jest powodem, dla którego zaślepieni żandarmi fiskusa nie chcą dostrzec związku między ułatwianiem prowadzeniu biznesu a możliwością np. podwyżek płac np. w budżetówce, czyli dla żandarmów również? Zamiast puenty sparafrazujmy Billa Clintona: Inwestycje, głupcy!