Z napięciem obserwujemy starcia między Ministerstwem Gospodarki a Ministerstwem Finansów. Przykłady? Choćby ciągły brak akceptacji na oczekiwane i korzystne dla biznesu zmiany w zasadach działania specjalnych stref ekonomicznych między innymi poprzez przedłużenie okresu działania stref do 2026 roku. Kolejna ważna sprawa to torpedowanie założeń do tzw. trzeciej ustawy deregulacyjnej (zakłada ona zniesienie wielu barier dla rozwoju przedsiębiorczości, jak rozszerzenie możliwości stosowania kasowej metody rozliczenia podatku VAT, upowszechnienie kasowej metody rozliczania VAT, skrócenie obowiązku przechowywania dokumentacji z kas fiskalnych czy też skrócenie do 30 dni okresu zwrotu nadpłaconego podatku VAT). Zacytujmy za Pulsem Biznesu Prezesa Krajowej Izby Gospodarczej Andrzeja Arendarskiego, który z goryczą stwierdza: „Po raz kolejny okazało się, że dla urzędników ważniejsze jest krótkoterminowe dbanie o stan państwowej kasy niż stwarzanie, (…) dogodnych warunków dla rozwoju przedsiębiorczości. (…) Przygnębiające jest to, że pomimo często padających z ust polityków deklaracji o wielkiej roli przedsiębiorców w walce z kryzysem w praktyce zostają oni sprowadzeni do roli rezerwuaru środków, które w postaci podatków mogą zasilić państwową kasę. Stanowisko MF wobec deregulacji jest tego smutnym przykładem. Po raz kolejny okazało się, że dla urzędników ważniejsze okazuje się krótkoterminowe dbanie o stan państwowej kasy niż stwarzanie dogodnych warunków dla rozwoju przedsiębiorczości.” Czyżby ze szklanego biurowca Ministerstwa Finansów nie było widać i słychać o kolejnej fali kryzysu?