Na łamach „Aktualności” nie wdajemy się w sprawy natury politycznej, tym niemniej nie sposób nie wspomnieć o inicjatywie jednego z posłów, który wniósł do premiera interpelację w sprawie powołania nowego ministra ds. przedsiębiorczości. Sprawa jest ważna i potrzebna, bo w rankingu Banku Światowego na temat łatwości prowadzenia aktywności gospodarczej wśród 183 krajów ocenianych Polska jest na 62 miejscu, pod względem łatwości założenia firmy ma miejsce 126, w obciążeniach podatkowych 128, a szybkości uzyskania pozwolenia na budowę – 160, co cytujemy za Pulsem Biznesu z dnia 29 kwietnia. Lobby przedsiębiorców w Polsce jest słabe, kilka organizacji biznesowych często rywalizujących ze sobą nie ma dużego przebicia mimo występowania wielokrotnego w słusznych sprawach, politycy nie doceniają prywatnych przedsiębiorców, czego dowodem choćby dane z powyższego raportu BŚ. Cenne inicjatywy ustawodawcze dążące do ograniczenia biurokracji i przywrócenia wolności działalności gospodarczej są redukowane jeszcze na etapie projektów przez kolejne gremia i instancje urzędnicze. Jedyne silne lobby w przedsiębiorstwach to związki zawodowe, ale akurat niekoniecznie cele związkowców są zgodne z celami przedsiębiorców. Więc pomysł na naszego ministra jest ze wszech miar cenny. Jednak do tego powinni przyłożyć się sami przedsiębiorcy. I o ile polski biznesmen często wiele potrafi, to najchętniej działa w pojedynkę, niechętnie współpracuje z innymi, a dowodzą tego badania nad choćby przyczynami ograniczonego zainteresowania takimi formami współpracy jak klastry, grupy producenckie itp. W Łódzkiej Izbie Przemysłowo-Handlowej (nawiasem mówiąc działającej niezwykle aktywnie) jest zrzeszonych raptem niewiele ponad 1% przedsiębiorców z regionu. Temat rzeka, więc zacytujmy klasyka: „Kupą, mości panowie, kupą!”